zawrót, że zawracam, nie że głowy, choć też



ten sen mi się śnił, że zabiłam kobietę, musiałam
dla dobra większego innych,
zabiłam ją,
zagrażała, była zagrożeniem,
zabijając ją uratowałam innych.

Potem - to było nad ranem, tuż przed świtem ją zabiłam - musiałam się ukryć, przeczekać chociaż dobę, do następnego poranka, za ostatnie 150 złotych wynajęłam przyczepę campingową małą, ledwo się zamykały jej drzwi i okna, która stała niedaleko mojej podstawówki, na łące, ta przyczepa.

Widziałam moją mamę, szukała mnie chyba, ale nie mogłam jej powiedzieć nic.

Miałam telefon, musiałam pilnować, żeby lokalizacja mnie nie znalazła. 

Był śpiwór, nie weszłam do niego, musiałam przeczekać.

Obudziłam się - żywo pamiętając akcję snu i że zabiłam kobietę - z paraliżem ciała. Obudziłam się i nie mogłam ruszyć ciałem przez dłuższy czas a w głowie toczyły się scenariusze ucieczki, skutecznego ukrycia się.

Brałam pod uwagę, że najlepiej będzie, jak się sama dobrowolnie przyznam do zabójstwa. Morderstwa. Nie pamiętałam, jak ją zabiłam. Tylko fakt pamiętałam. Że ją zabiłam i że to było właściwe. Że w tej sytuacji, w tym przypadku, to było najwłaściwsze.

---

Czuję się zakleszczona, sparaliżowana w konfliktach wewnętrznych, że nie mogę tak, że muszę inaczej. Jak wybieram coś, to zaraz mam atak przepuszczony na to, że źle zrobiłam, że trzeba było to drugie. Jak wybieram "to drugie", to wewnętrzne komentarze przekonują, że niewłaściwie postąpiłam.

Zero spójności, zero konsystencji, w sensie consistency, czyli konsekwentnego działania w jakimś kierunku. Ale właśnie w jakimś kierunku nie mam siły działać konsekwentnie, bo jeszcze bym coś osiągnęła, a ja nie mogę niczego osiągnąć, bo to jest wbrew mojej konstytucji. nie tej niepodległościowej. mojej constitution, nie konstypacji, nie konstatacji, zachowanych nawyków, nawykowych zachowań, przekonań, pierdolonych algorytmów biologicznych ego, które nie istnieje. ega? egona. potworne malarstwo.

kofeina miesza mi kortyzol w mózgu i krwi, reakcje alergiczne blokuje, kortyzol zamyka histaminę (blokuje), ale wzburza krew

ciśnienie - wrażenie, że coś się dzieje.

więc nie muszę już nic więcej w rzeczywistości robić, bo mój organizm już czuje się, jakby był na wojnie.

(ja pierdolę)

jak dobrze, że znowu zaczęłam pisać. długopisem po kartce. w zeszycie w kwiatki. ulgę przynosi

a ciągle nie z serca serce piszę,

ciągle się żalę i skarżę

może to się komuś przyda

że zabiłam ją

jakbym ciągle nie mogła znaleźć siebie

a jak kieruję uwagę odwrotnie,
jak wycofuję,
jak zwracam ją na to, co jest (a nie bywa),
to spokój odczuwam,
cicho tu jest

tak dobrze tu jest.


Boże, proszę, Ty się tym zajmij!






Komentarze

Popularne posty