life story w kawałkach


19.07.2021

Urodziłam się w Łodzi, 16 sierpnia 1985 roku. tak, mam prawie 36 lat. i jest to sporo. Ale życie zaczęłam dopiero niecałe siedem lat temu. Jak prawie umarłam. Takich historii jest teraz wiele w internecie, chyba (nie wiem, nie czytam) i to, moim zdaniem dobrze, że ludzie dzielą się swoim świadectwem. Dorzucę swoją historię.

To, co pamiętam, to to, że żyłam w fantazji, w nierealności, w ciągłej odskoczni od rzeczywistości codziennej. Moją codziennością był świat nienamacalny, niefizyczny. Tak, jakby mnie w moim ciele nie było. Tak było od małego dziecka. Myślę, że od urodzenia, ale na pewno mocnym momentem była trauma porzucenia - odrzucenia, zdrady (w różnych terminologiach różnie nazywana), gdy mama zawiozła mnie nad morze i zostawiła tam na miesiąc z obcą mi wtedy opiekunką, panią Leną, którą - skądinąd - potem nazywałam ciocią Leną, a nawet babcią Leną. Choć miałam dwie rodzone babcie. 

Mój starszy o pięć i pół roku brat mógł pozostać z mamą i tatą w domu, nie musiała wyjechać. on nie przeszkadzał mamie. a ja tak. Mama zostawiając mnie tam, pozbawiła mnie też taty. Co chyba miałam jej za złe. W każdym razie ten trójkąt - mama, tata, ja - grał intensywnie w późniejszych relacjach. 



31.07.2021

"There is no greater agony than bearing an untold story inside you." ~ Maya Angelou

Trzasnął mną ten cytat przed chwilą, gdy go po raz pierwszy zobaczyłam.

No bo właśnie z tym się zmagam i już dłużej nie mogę.  z niewypowiedzianą historią mojego życia. Ona bardzo się potrzebuje wyrazić. Zawsze potrzebowała. i zawsze to mocno dusiłam, ale nigdy nie zamordowałam skutecznie. Dzięki Bogu. Nie utopiłam w wódce ani krwi z podciętych nadgarstków. Ani w ramionach kochanków ani w otępieniu przejedzeniem. Nie udusiłam dymem w płucach. Nie udało mi się zabić. Przetrwało. I woła ze mnie, do mnie o uwagę. Czy musi zostać wyrażone? Czy wystarczy zignorować? Przeczekać? Znowu przeczekać, aż ciało umrze? Ale to się odrodzi w nowej, podobno bardziej upierdliwej, formie.

Wytrzymać z tym, co się wyraża. Nie bronić, pozwolić, niech się wyraża, skoro potrzebuje, skoro musi - chciałam napisać... Przecież mnie prawdziwej to nie dotyka. Więc może. Może! Chwała Bogu!!!!!! Boże Ukochany! Chwała Tobie! Wreszcie to pojęłam! To się może wyrażać spokojnie, w pełni, tak jak zostało ukształtowane, uwarunkowane. Dokładnie tak. I to jest w porządku. Mogę pisać, mogę malować, mogę opisywać. Czuję ulgę. Czuję wzruszenie. Wzrok się mgli łzawo, spokojnie, totalny spokój błogi w sercu. Wzruszenie w gardle i wdzięczność. Chwała Bogu. Dziękuję. Walka skończona. Może płynąć. Swobodnie. 

Więc piszę dalej.

Historię Miłości.
Rewolucję percepcji.

Jego też kochałam, bo pisał, bo miał odwagę, której mi brakowało.
Nie umiałam sięgnąć po siebie, do siebie, do środka, tutaj, stąd.
Umiałam zachwycać się mężczyzną. 

"Summa Iru" which is supposed to be his highest 'Verbal Teaching'.
This has been variously translated as "Just Be", "Simply Be", "Keep Quiet", "Be Still".

Summa Iru and let it unfold (as it wants).

Idę zjeść śniadanie, bo czuję głód w brzuszku. i Wracam.

--- przychodzi rodzaj zwątpienia, zawstydzenia, że nie powinnam, że to jednak nie jest jeszcze z tego miejsca, z którego warto, żebym pisała, że muszę jeszcze poczekać



01.08.2021


"Trauma fundamentally means disconnection from self. Why do we get disconnected? Because it's too painful to be ourselves. That then becomes a lifelong dynamic. I no longer know how to deal with emotions. It means that in relationships when I feel a bit hurt I immediately withdraw, so I don't have to feel those emotions that I don't know what to do with. So there is a disconnect. It also means that when I have a gut feelings I don't follow them. So I create a situations of risk for myself."

By meeting people where they're at and treating them like human beings and not trying to change them actually opens up the possibility of transformation for them.

If we understand that the addiction is not the primary problem, but really a response to a trauma, then it becomes obvious that in order to heal the addiction you have to go to trauma.

Underneath that traumatized persona there's the healthy individual who has never found expression in this life, because they were never given the venue for expression, never given the relationships in which they could, their all authentic humanity could be expressed.

It's not the question of healing the trauma or of getting rid of the memory of what happened, but to help this person expand, so that there's space for all those emotions

It's a dynamic, emergent process of confrontation with the truth that solutions will arise."



02.08.2021




14.09.2021 00:10

"nie bój się
jednym susem
przeskoczyć
z ciemności do światła

nie bój się
jednym susem
przeskoczyć
od śmierci do życia."

z pięknego filmu Młodość Astrid (Becoming Astrid, 2018) ...jest tutaj.



22.09.2021

To jest tak jakby istniał jakiś byt niezależny od ciebie w tobie, który zrobi wszystko żeby wygenerować z ciebie te emocje, którymi on się karmi, żeby się nimi nażreć. i jak się już nażre, to odpuszcza, znika na jakiś czas, na czas trawienia, i jak głód wróci, to znowu wszelkimi metodami będzie próbował wygenerować z ciebie te a nie inne emocje i stany, bo tą a nie inną wibracją energii się żywi. Nie trawi radości, spokoju, miłości. Trawi wstyd, smutek, złość, nienawiść, poczucie winy, wstyd i poczucie winy smakują mu najbardziej.


05.06.2018

No ale sęk nie w pamięci lecz w tożsamości, w zdolności do refleksji, w tym - przede wszystkim - autorefleksji - widzeniu samego siebie jako odrębnego od świata pozostałego. To jest ta cecha odróżniająca człowieka od reszty ożywionego i (i nie) świata. Swoją drogą ożywionego czym? Przez kogo? 


Ta zdolność wyodrębnienia nazwana została ego-umysłem. Czymś nienaturalnym, bo w pozostałych żywych istotach nieobecnym. Czymś, co nie jest konieczne do życia i go nie warunkuje. Tak zwana (przez umysł ludzki) Flora i Fauna jakoś radziła sobie doskonale bez ingerencji naszego gatunku. Niby tak rozwiniętego. Ale rozwiniętego w czym? Tak serio pytam: w czym my jesteśmy tak bardzo rozwinięci? W generowaniu artefaktów. I tylko w tym. I w destrukcji wszystkiego, w efekcie tego naszego człowieczego stwarzania. Podniecamy się własną potencją intelektualną i brnięciem w coraz dalsze dociekania mentalne, werbalne, w wymyślonych światach generowanych w nieskończoność informacji. 


Tylko że ta nieskończoność jest skończona. Ale tego już ludzki ego-umysł nie jest w stanie pojąć, bo nie ma możliwości zobaczenia czegoś, co jest poza nim, czegoś, co jest pierwsze w stosunku do niego samego. Umysł jest wtórny i skończony. Powstał w „czymś”, tak jak każda myśl, która pojawia się „znikąd” zjawia się i zniknie prędzej lub później. A my jesteśmy w stanie dostrzec tę myśl, bo jesteśmy przed jej pojawieniem się, jesteśmy, gdy trwa i po jej zniknięciu jesteśmy tak samo. 


Brzmi banalnie? Spróbuj ten proces prześledzić choć raz we własnym doświadczeniu.  



06.05.2020

Bo czego się boi głowa? Strach jest reakcją - reakcją na co? Na coś, co jest znane, coś, co jest przeszłością, co się już kiedyś wydarzyło, na coś, co zaistniało, co jest znane, nawet jeśli zapomniane, strach jest reakcją na wtórność. 


A otwarcie się jest nieznane. Otwieram się na nie-wiem-co, na niewiadomo co, nie znam tego, nie doświadczyłam, jedyną reakcją możliwą jest opór! Strach - opór! Jeśli mam doświadczyć czegoś nowego (choć czy cokolwiek może być nowe, czy może istnieć cokolwiek, co nie wydarzyło się już w jakimś wcześniej i w jakimś indziej? 


Nie wiem. Nie wiem jest jedynym otwarciem. Nie wiem - jedyne umożliwia nowe. Nowe, obce, nieznane, niebezpieczne? Niebezpieczne, kiedy nieznane, niebezpieczne, bo nieznane. A jak mam poznać, coś, co już znam? Jak poznać bez wrażenia, że nie znam - najpierw? No nie da się tych drzwi ominąć, no nie dam rady inaczej, nie dam rady bezpiecznie przejść przez nie. framugi. Opierać się, zapierać o nie mogę trochę, chwilę, dłuższą, milion lat, setki wcieleń. puścić. 


Wydaje mi się przyjemne coś, co znam, co znałam kiedyś i skojarzyłam z miłością, z przetrwaniem w sumie. 


Przetrwać - to było moje największe osiągnięcie. Najwyższe loty - dotrwać, przetrwać, przeżyć, doczekać do końca dnia, tygodnia, życia, do końca, żeby już się skończyło, żeby już nie było, żebym już nic nie musiała, nie musiała żyć. Taki ucieczkowy fundament.


Dziękuję Boże, dziękuję Życie, że wyciągasz mnie z tego, dzień w dzień, aż nie mam czasu oddechu złapać, bo prędzej framugi chwycę niż oddech, głęboki spokojny, pełny. Dziękuję Życie, że jestem. Dziękuję, że nie odpuszczasz. Dziękuję za Satsang. To jedyna Moc, której nie jestem w stanie stawiać oporu. Bo jak stawić opór Miłości w czystej postaci?


Próbowałam wiele długich lat -  to samo cierpienie jest i próby nieistnienia. Nieczucia próby.


A ja czuję, czuję i nie wiem, nie umiem 

Ale czuję 

Czuję.



04.01.2015


"Know within your heart that your life is tailor-made for awakening" chyba Mooji

Bo brakowało mi tego stanu, gdy płynę, zatapiam się, czuję bas, dotyk klawiszy białych, czarnych, głos wsącza się, szepcze w brzuchu, rozlewa po ciele, ciepło mi, błogo, lekko i dzielę ten stan, współdzielę, współodczuwam, odczuwam to połączenie, rozpływam zatapiam. Nie w alkoholu. Błagam, nie tak. 


Bez tego, bez niczego, samą sobą jestem wszystkim


Dotyk dźwięku, dłoni, szeptu, oddechu dotyk, czuć. CZUĆ. Kocham to.


I jeszcze chcę samochodem pofrunąć! Jechać jechać i jechać przed siebie po polach lasach wsiach i mostach, z otwartymi oknami i muzyką. Z zamkniętymi oknami i jechać.


Przede wszystkim nowością jest, że CHCĘ.


***


Odciąga mnie, próbuje rozproszyć, odwrócić uwagę od mojego celu. Dwa aspekty mnie, dwie partycje, są jednym a jednak ta jedna próbuje walczyć. Ale to i tak ja ją obserwuję, ona jest obserwowana przez samą siebie. Cisza. Nie staram się, puszczam, jestem, obserwuję, subtelności tej walki zaskakują, gdy są wychwytywane, zauważane. Nic nie jest tam, niczego nie znajdę tam, jeśli nie zobaczę tego teraz. Teraz jestem tu. 


Nie pisać, nie czytać – kolejne subtelne odraczania. Byleby nie zwrócić się we właściwym kierunku. Zaciekła walka. Ale ja nie walczę. Obserwuję i na nowo wychwytuję. Zamykam komputer wreszcie – 03:36 aż tak długo dzisiaj ego walczyło o przetrwanie. Pozwalam, takie to śmieszne!


Już!






Komentarze

Popularne posty