Przecież.

Beloved is Speaking - detal, olej i akryl na płótnie 80x100 cm, 2018 - 2021 r. Natalia Giedryś

Boli dłoń, nadgarstek, chyba od komputera się nadwyrężył. Czy mam go zrelaksować żeby odpoczął? Czy iść z tym do pana Aleksandra? Chyba minie samo. Co tu napisać? Czy to pisanie porannych stron ma sens? Czy wrócić do 7 - 12 rozdziału Drogi Artysty? Zostawiłam to, bo nie wierzyłam, że moje marzenia są realne?

Czyli jakie dokładnie marzenia?

No te, że będę żyła z mojej twórczości prawdziwej, autentycznej, z mojej sztuki, z mojego pisania, z mojego malowania (fotografowania), że to będzie moim źródłem bogactwa, dobrobytu, utrzymania się. W sumie nie musi być.

Mogę mieć pieniądze z innych źródeł. Jestem otwarta na różne rozwiązania.

Po prostu chciałabym żyć u brzegu morza lub oceanu, z czystym powietrzem, w pięknym,  naturalnym, zdrowym domu razem z moim Ukochanym i tworzyć z Prawdy, tworzyć z Miłości.

Czy wierzę, że to jest realne?

Czy wierzę, że to jest możliwe żebym tak żyła? 

Tak, wierzę w to.

To jest możliwe.

W naturalnych, pięknych tkaninach, jedwabiach, kaszmirze, bawełnie organicznej, sustainable, fair trade, genuine, handcraft, bio organic...

Nie zapytałam go od razu, czy ma żonę, bo przecież "ja to tylko tak trochę, przecież to nic nie znaczy, przecież nic od niego nie chcę, przecież to nie ma znaczenia aż takiego, żeby pytać mężczyznę od razu, czy ma żonę. Przecież to jego sprawa, nie moja."

Przecież nic od niego nie chcę. Przecież to tylko masaż. A to, co czuję?

To, że pragnę, by mnie dotykał jeszcze - to przecież nic nie znaczy, jest nieważne.

On ma swoje życie, a ja swoje.

Przecież nigdy go już i tak nie zobaczę, przecież to niemożliwe, żeby mnie tak dotykał poza masażem, przecież to niemożliwe, żebym była tak szczęśliwa w moim normalnym życiu, przecież to tylko dlatego, że mu płacę 100 zł za godzinę, jego pracy.

Przecież to tylko jego praca.

Przecież on jest po prostu tylko świetnym fachowcem.

Przecież to, co czuję nic nie znaczy.

Więc po co mam pytać, czy ma żonę, przecież to jego prywatna sprawa, nawet nie wypada, żebym o to pytała go, przecież to by znaczyło, że mi zależy.

Przecież to by znaczyło, że coś czuję do niego i że jestem nim zainteresowana jako mężczyzną, przecież bym się wtedy odsłoniła i okazała, że traktuję go jako mężczyznę, który mi się podoba i że szanuję siebie na tyle, żeby dowiedzieć się, czy ta znajomość jest realna i czy ma szansę zaistnieć.

Przecież to zbyt dużo szacunku do siebie samej.

Lepiej przemilczę i wezmę to, co zechce mi dać a potem odejdę w milczeniu. 

Ze złamanym sercem, gdy wreszcie okaże się, że ma żonę.

Gdy wreszcie okaże się, że przyrzekał innej kobiecie, że będzie z nią i będzie się o nią troszczył.

Nie o mnie.

Przecież mi wystarczy ochłap jego czułości, przez chwilę, przecież to za dużo, żeby to mi przyrzekł całe swoje życie, przecież to niemożliwe, że chciałby.

Dlatego nie jestem żoną, dlatego tylko bywałam kochanką.


Dość


Pragnę być jedyna

Pragnę być tą jedyną dla mojego Ukochanego

Pierwszą i najważniejszą

Pełnoprawną, Wybraną.

Oddałam się żonatemu mężczyźnie - na chwilę i nie do końca - bo tak "łatwiej", bo "bezpieczniej", bez odpowiedzialności za siebie, bo i tak to niemożliwe.

Tylko trochę przyjemności sobie przyjmę, tylko trochę rozkoszy doświadczę i już mnie nie ma, już idę dalej, wracam do domu, nie musisz się zobowiązywać. Nie sprawię ci kłopotu.


who am i ?

what am i ?




Komentarze

Popularne posty